W związku z kontrowersyjnymi wydarzeniami we wrocławskiej CeTA oraz bezprecedensowej formie zwolnienia z pracy Zbigniewa Rybczyńskiego – twórcy tego projektu – PSC publikuje dostępne w tej sprawie informacje: list Zbigniewa Rybczyńskiego wyjaśniający zaistniałą sytuację oraz treść petycji skierowanej do Prezesa Rady Ministrów Donalda Tuska w sprawie przywrócenia na stanowisko dyrektora artystycznego CeTA Zbigniewa Rybczyńskiego. Każdy może wyrazić swoje zdanie na ten temat na stronie: http://www.petycje.pl/petycjePodglad.php?petycjeid=10029
LIST OD ZBIGNIEWA RYBCZYŃSKIEGO
Drodzy Przyjaciele, prawdopodobnie dotarła do Was wiadomość, że wraz z moja żoną Dorotą Zgłobicką zostałem wyrzucony z pracy w trybie natychmiastowym (z byłej Wytwórni Filmów we Wrocławiu – obecnie CeTA – Centrum Technologii Audiowizualnych) oraz podany do prokuratury jako podejrzany o popełnienie przestępstwa. Wydane dwa dni temu oświadczenie MKiDN w sposób prawie jednoznaczny potwierdza zarzuty (dołączam do listu to oświadczenie). Na opuszczenie budynku, w którym znajduje się kilka ton mojego sprzętu filmowego bez którego studio nie może działać, dostaliśmy 15 min.
Zapewniam Was, że wszelkie zarzuty skierowane przeciwko mojej osobie są nieprawdziwe i MKiDN jest dobrze o tym poinformowane (dołączam kopię Wystąpienia Pokontrolnego – rezultat wewnętrznej kontroli MKiDN przeprowadzanej przez 10 miesięcy, w którym nie ma jakiegokolwiek zarzutu skierowanego przeciwko mojej osobie). Przez pierwsze dwa lata pełniłem funkcję dyrektora Programowego a od dwóch lat dyrektora Artystycznego i Rozwoju Technologii. Nie zajmowałem się żadnymi sprawami związanymi z wystawianiem umów i ich akceptowaniem, z wystawianiem prawdziwych lub fałszywych rachunków, z wypłatami uzasadnionymi lub bez pokrycia, z ogłaszaniem przetargów i akceptowaniem ich wyników, z jakimikolwiek operacjami finansowymi, księgowymi lub prawnymi. Do tych dokumentów miałem od początku pracy w CeTA utrudniany dostęp. Nie miałem też żadnego wpływu na mianowanie zarówno poprzedniego jak i obecnego dyrektora, zespołu administracyjnego, audytora, księgowych, itp.
Z powodu przeciągającej się w nieskończoność budowy studia filmowego, w marcu 2012 roku zażądałem od ówczesnego dyrektora CeTA Roberta Gawłowskiego dostępu do wszystkich dokumentów. Wykryłem kradzieże przekraczające pół miliona złotych – jak później się okazało był to tylko „czubek góry lodowej”. Osobiście poinformowałem o tym Ministra MKiDN i poprosiłem o pomoc (dołączam kopię jednego z wielu listów wysłanych do Ministra). Wewnętrzna kontrola Ministerstwa już w maju ubiegłego roku potwierdziła moje obawy (dołączam moje zeznanie, w których są informacje przekazane Ministrowi). Nie znaczy to, że sytuacja w CeTA została uzdrowiona oraz że została o tym poinformowana prokuratura. Wokół mojej osoby i mojego autorskiego projektu budowy studia zaczął być tworzony czarny PR a fakt korupcji „zamiatany pod dywan”. Przed dosyć dyskretnym zwolnieniem dyrektor Gawłowski zdążył mnie wyrzucić z wytwórni. Przez ponad cztery miesiące pracowałem z ekipą jako samozwańczy watażka. Zostałem przywrócony do pracy we wrześniu 2012.
Trudno mi w tym krótkim liście opisać w jak ciężkiej sytuacji znajdowała się przez ostatnie półtora roku nasza instytucja i ja osobiście. Opiszę tylko najistotniejsze wydarzenia ostatnich miesięcy. W grudniu zeszłego roku Minister MKiDN mianował nowego dyrektora Roberta Banasiaka (poprzednio m.in. prezes firmy ochraniarskiej). Podpisany przez Ministra Statut CeTA wyraźnie określa nasze zadania: produkcja filmów z użyciem efektów specjalnych, usługi dla kinematografii polskiej i zagranicznej, edukacja oraz rozwój i badania w dziedzinie technologii multimedialnych. Niestety, nowy dyrektor nie był zainteresowany budową studia, bez którego CeTA nie jest w stanie wypełniać statutowe zadania. Zamiast tego, dyrektor Banasiak opracowywał plany rozwoju muzeum kinematografii, inkubatora biznesu, szatni dla publiczności, dwóch kin (jedno z nich dla niedosłyszących) oraz przebudowy jednej z dwóch hal zdjęciowych z przeznaczeniem na festiwale i konferencje. Ponad dwa miesiące temu odwiedził CeTA Minister MKiDN i oznajmił mi w obecności dyrektora Banasiaka (luźny cytat): – „Panie Zbyszku, nie będziemy tu robić żadnych komercyjnych produkcji filmowych, gdyż nie będziemy robić konkurencji ATM, Alwerni i innym podmiotom w kraju tym się zajmującym”. Obiecał, że odwiedzi nas „za miesiąc” i będziemy kontynuować rozmowy. Niestety nie odwiedził nas. Moje stosunki z dyrektorem Banasiakiem zaczęły się zdecydowanie pogarszać. Dostałem naganę z wpisaniem do akt (dołączam dwa dokumenty).
Ponad trzy tygodnie temu skontaktowałem się z dyrektorem Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej (PiSF razem z MKiDN finansował realizację projektu budowy studia), panią Agnieszką Odorowicz i poprosiłem o spotkanie. Prosiłem także, aby w spotkaniu wziął udział przedstawiciel MKiDN. Termin spotkania został wyznaczony na 27 września. Poza panią Agnieszką Odorowicz byli obecni pani Danuta Stolarczyk-Lang oraz pan Jerzy Bart. W trakcie ponad dwugodzinnego spotkania przedstawiłem historię i obecną sytuację w CeTA. Nie odniosłem wrażenia, aby moi rozmówcy byli zorientowani w tym co dzieje się we Wrocławiu. W formie pisemnej przedstawiłem pytania dotyczące zakresu działalności i przyszłości CeTA oraz moje postulaty, od których spełnienia postanowiłem uzależnić moją dalszą pracę we Wrocławiu (dokument ten dołączam do listu).
Moim jednym z głównych postulatów było zgłoszenie sprawy dyrektora Gawłowskiego do prokuratury. Z powodu narastającego wokół mojej osoby czarnego PR-u poinformowałem rozmówców, że w obronie mojego dobrego imienia upubliczniam całą „aferę”. Na zakończenie spotkania zwróciłem uwagę, „że wszyscy mamy wspólnego szefa” i tylko ON może podjąć decyzje. Nie mam wątpliwości, że moje pismo dotarło do Ministra.
Tydzień temu na terenie CeTA spotkałem się z klubem skupiającym ludzi kultury i nauki (ponad 100 osób). Przedstawiłem nasza sytuację i zapoznałem ze stanem dotychczas przeprowadzonych prac w naszym studio a nawet pokazaliśmy nasze dwa pierwsze testy filmowe (dołączam flayer prezentujący studio). Długo nie musiałem czekać. W ostatni wtorek zostałem wezwany do gabinetu dyrektora Banasiaka wraz z moją żoną, z którą od czterech lat pracowaliśmy nad stworzeniem studia (przyszliśmy z dwoma świadkami). Na wstępie dyrektor Banasiak poinformował nas, że w porozumieniu z… (nie udzielił odpowiedzi na pytanie: „Z kim?”) podjął następujące decyzje. Najpierw odczytał list o podaniu dyrektora Roberta Gawłowskiego do prokuratury – opuszczając fragment, w którym ja zostałem „dorzucony” do oskarżenia. Następnie odczytał dwa dokumenty dotyczące mojej żony i mnie. Natychmiastowe zwolnienia i opuszczenie budynku w ciągu 15 min. W wypowiedzeniu żony nie są podane powody zwolnienia, w moim nie ma wzmianki o podejrzeniu popełnienia przestępstwa – są natomiast spreparowane zarzuty (kopie zwolnień dołączone do listu).
Oświadczenie dyrektora Banasiaka, które widnieje na stronie internetowej CeTA (www.filmstudioceta.pl) oraz oświadczenie MKiDN tworzą logiczną całość dla mediów, które natychmiast podały sensacyjną wiadomość w nagłówkach artykułów, programów radiowych i telewizyjnych:„Rybczyński wyrzucony z wrocławskiego CeTA. Sprawa w prokuraturze.”, „Oskarżenia o wyprowadzenie pieniędzy z wytwórni filmów. Zbigniew Rybczyński zwolniony.” i wiele innych, które z pewnością do Was dotarły. Ciekawe, ze zarówno w oświadczeniu dyrektora Banasiaka jaki i MKiDN jest zupełnie pominięty dyrektor Gawłowski (kopie obu oświadczeń dołączone do listu).
W oświadczeniu MKiDN podana jest informacja sugerująca, że zostałem wezwany do Urzędu Kontroli Skarbowej w celu złożenia wyjaśnień jako osoba podejrzana. Owszem, zostałem wezwany, ale jako świadek w procesie kontrolnym, którą niezależnie od kontroli MKiDN prowadzi UKS od wielu miesięcy skupiając się (jak rozumiem) na działalności dyrektora Gawłowskiego. Kolejno wzywani są wszyscy pracownicy CeTA i właśnie przyszła moja kolej – podam w UKS te same informacje, które podałem w trakcie kontroli MKiDN (dołączam wezwanie do UKS).
Gdy przed opuszczeniem gabinetu dyrektora Banasiaka zdążyłem zapytać, kiedy będę mógł zabrać tony mojego sprzętu filmowego (bardzo istotne komponenty systemu całego studia), nagrody (łącznie z Oscarem), dzieła sztuki wiszące na korytarzach, meble, setki specjalistycznych książek, narzędzi, części zamiennych, taśm filmowych i wideo, dokumentów, itd. – otrzymałem odpowiedź, że zostanie powołana specjalna komisja złożona z ekspertów, która ustali co może do mnie w ogóle należeć… gdyż (jak oświadczył dyrektor Banasiak) nie jest pewną rzeczą, czy w państwowej instytucji mogą znajdować się prywatne rzeczy.
Dostaliśmy dwóch pracowników z administracji, którzy byli obecni przy spakowaniu przez nas rzeczy osobistych, części dokumentów i zabraniu tylko kilku z naszych komputerów. Z naszymi „zdobyczami” upchanymi w plastikowe reklamówki i porozdzierane kartony wyszliśmy na świeże powietrze. Na szczęście świeciło słońce. Razem z nami na ulice wyszedł cały mój zespół w zasadzie już prawie przygotowany do wspaniałych prac, w studio wyposażonym w najnowocześniejszą na świecie technologię obrazu (do listu dołączam oświadczenie mojej ekipy). CTA ma ogromne szanse na zarabianie sporych pieniędzy. Gdyby udało się nam skompletować grupę 50 grafików (na razie mamy tylko pięciu) bylibyśmy w stanie w ciągu kilku dni zrobić to nad czym pracują w Indiach tysiące ludzi.
Szkoda by było żeby polski projekt ryzykował dzisiaj upadek z powodu ludzi przez lata grabiących majątek państwowy. Kto za to odpowiada? Skąd przez lata płynęło przyzwolenie na taką grabież! Dowiemy się wkrótce, mamy taką nadzieję.
To tyle drodzy Przyjaciele. Postanowiliśmy nie dać za wygraną. Najważniejsze, abyście o nas źle nie myśleli. Trzymajcie za nas kciuki.
Przesyłamy pozdrowienia, Zbigniew Rybczyński i Dorota Zgłobicka
TREŚĆ PETYCJI
Z wielkim zaniepokojeniem odebraliśmy informację o wypowiedzeniu umowy o pracę we Wrocławskim Studiu Filmowym panu Zbigniewowi Rybczyńskiemu, sławnemu reżyserowi, laureatowi Oscara i wielu innych nagród, pomysłodawcy i twórcy Centrum Technologii Audiowizualnych we Wrocławiu. Nie tylko oburza nas sam fakt pozbawienia tego wybitnego artysty pracy w CeTA, ale także wszystkie okoliczności i sposób, w jaki się to odbyło.Skąpe i niejasne informacje dotyczące powodów tego kroku, budzą poważne wątpliwości i rodzą podejrzenie, że nie kierowano się dobrem instytucji ani względami merytorycznymi. Ponadto żądanie natychmiastowego opuszczenia miejsca pracy (w ciągu 15 minut) jest nie do przyjęcia w cywilizowanym świecie. Zbigniewowi Rybczyńskiemu nie pozwolono nawet zabrać ze studia prywatnych rzeczy, takich jak statuetka Oscara czy kolekcja grafik i starych plakatów filmowych, którymi udekorował on korytarze CeTA, aby robiły lepsze wrażenie na odwiedzających studio filmowcach z całego świata. Sugestia dyrekcji, iż być może przedmioty te nie należą do niego, jest poniżej wszelkiej krytyki.Oficjalne powody zwolnienia pana Rybczyńskiego poznaliśmy nie z oficjalnych pism, ale z wypowiedzi w mass mediach pana Bogdana Zdrojewskiego, Ministra Kultury, z których wynika, iż chodzi o malwersacje finansowe. Wiadomo jednak, że to właśnie Zbigniew Rybczyński już ponad półtora roku temu zwracał uwagę panu ministrowi na nieprawidłowości w funkcjonowaniu CeTA i na podejrzane transakcje dokonywane przez Dyrektora Naczelnego studia, pana Gawłowskiego. Pan minister nie podjął kroków zmierzających do rozwiązania problemu, mimo licznych próśb kierowanych do niego przez pana Rybczyńskiego. Dziś to nagle Rybczyński jest oskarżany o malwersacje finansowe. Warto zaznaczyć, iż Pan Rybczyński był dyrektorem Artystycznym, w jego kompetencjach nie leżało prowadzenie rachunków finansowych, przeprowadzania przetargów czy innych czynności zarządzająco-administracyjnych. Ten fakt zdaje się ignorować minister.Pan minister ponadto publicznie oskarżył Zbigniewa Rybczyńskiego, jakoby nie przygotował planów edukacji i rozwoju artystycznego do Działu Edukacji CeTA, którego reżyser był pomysłodawcą. Tymczasem to z winy pana ministra stracony został początek roku akademickiego. Zajęcia ze studentami z wrocławskiego ASP miały zacząć się w październiku, natomiast studenci ze Szkoły Filmowej w Łodzi mieli zacząć przyjeżdżać na zajęcia do CeTA w listopadzie. W obecnej sytuacji obie uczelnie odwołały podpisanie umowy z CeTA, gdyż w ich mniemaniu wysyłanie studentów do CeTA, gdy nie ma w nim Rybczyńskiego, straciło sens.CeTA prowadzone przez Zbigniewa Rybczyńskiego miało być studiem otwartym dla producentów, reżyserów, artystów i naukowców. Miało szansę realizowania międzynarodowych projektów filmowych na wielką skalę i zaistnienia jako instytucja samowystarczalna finansowo, mająca wielki wkład w rozwój kultury. Tymczasem pan Rybczyński został bez podania przyczyn odsunięty od własnego projektu, i to w strategicznym momencie pierwszego etapu jego powstawania.
Niespełna kilka tygodni temu George Lucas Film oznajmili światu, że przyszłością kina jest realizacja efektów specjalnych w filmie bez post-produkcji. Taką właśnie metodę wymyślił i opracował Zbigniew Rybczyński już 20 lat temu, co można zaobserwować w filmach jego autorstwa: „Orkiestra” z 1990 r., „Manhattan” z 1991r., „Kafka” z 1992r., a także w wielu innych realizacjach oraz wideoklipach m. in. z Mikiem Jaggerem, Lou Read czy Pet Shop Boys. Ta metoda jest wynikiem badań stanu obrazu technicznego i ciągłego poszukiwania własnych rozwiązań zmierzających w kierunku integracji istniejących narzędzi oraz powstania zuniwersalizowanej inżynierii obrazu. Pozwala ona na produkowanie filmów bez post-produkcji, co w efekcie pozwala na zaoszczędzenie budżetu, a jednocześnie daje filmowcom swobodę tworzenia, gdyż za pomocą prostego w obsłudze urządzenia mogą wykonać praktycznie każdy ruch w przestrzeni.
Tę metodę proponował Rybczyński filmowcom w studiu CeTA. System studia opiera się na pięciu patentach Rybczyńskiego w dziedzinie obrazu, zatwierdzonych przez Urząd Patentów i Znaków Towarowych w Stanach Zjednoczonych. Od pana ministra Zdrojewskiego usłyszał natomiast, iż jest ona „przestarzała i niepracująca”. Przeczą temu dwa testy w postaci krótkich filmów, które były pierwszymi nagraniami obrazu w tym studiu, zrealizowanymi po ciągnącej się trzy lata budowie sprzętu, i zostały przeprowadzone z pełnym sukcesem. W testach tych nagrano obrazy złożone z kilkudziesięciu warstw, z pełnym użyciem wszystkich komponentów studia. Teraz miał nastąpić dalszy etap kalibracji i udoskonalania sprzętu, co jest naturalnym procesem podczas budowy każdej maszyny.
Około roku 1992 Rybczyński rozpoczął tworzenie własnych programów i rozwiązywanie problemów związanych z kreacją obrazu poprzez tworzenie nowych narzędzi cyfrowych, co jest także wprowadzane w studio we Wrocławiu. Już teraz ekipa Rybczyńskiego mogłaby się pochwalić urządzeniami technologicznymi będącymi komponentami systemu studia, które łatwo można by opatentować i wprowadzić na szerszy rynek.
Po analizie dokumentów udostępnionych przez Zbigniewa Rybczyńskiego w Internecie widać, że z powodu nieudolnej administracji, a także podejrzanej działalności finansowej pierwszego z dyrektorów naczelnych, realizacja projektu opóźniła się aż o dwa lata. W związku z tym Zbigniew Rybczyński został pozbawiony odpowiedniej ilości czasu na przeprowadzenie niezbędnej liczby testów filmowych, koniecznych, aby wdrożyć system do użytku dla publiczności. Mimo wszystko już pierwsze testy pokazały, że system Rybczyńskiego działa. Przy zaangażowaniu wszystkich pracowników, łącznie z dyrekcją i administracją, wszelkie niedoskonałości można by dopracować na przestrzeni kilku tygodni. Na podstawie rozmów ze współpracownikami Zbigniewa Rybczyńskiego ustaliliśmy jednak, że takiej chęci pomocy ze strony dyrekcji i administracji nie było.
Nie wiemy, dlaczego pan minister publicznie oczernia Zbigniewa Rybczyńskiego, zamiast wspierać ten ambitny i wyjątkowy na skalę światową projekt. Usunięcie pana Rybczyńskiego ze stanowiska dyrektora artystycznego CeTA oznacza koniec tego studia i zmarnowanie całego potencjału, które kiełkowało dla osób z wyobraźnią, kreatywnych, chcących zaangażować się w nowatorską produkcję filmową. Jest to także marnowanie pieniędzy podatników, które przez ostatnie trzy lata wydawano, aby doprowadzić projekt do obecnego etapu.
Nie zgadzamy się z postawą pana ministra, odsądzającego od czci i wiary człowieka, który może być tylko chlubą dla Polski. Gwałtownie protestujemy przeciwko zwalnianiu w trybie nagłym, bez podania powodów i bez próby uprzedniego wyjaśnienia sytuacji. Nie zgadzamy się na to, by urzędnicy na wysokich stanowiskach, kierując się prywatnymi pobudkami, wykorzystywali w taki sposób swoją władzę. Protestujemy wreszcie przeciwko marnotrawieniu publicznych pieniędzy.
W związku z powyższym, domagamy się pilnego wyjaśnienia rzeczywistych powodów tej kuriozalnej decyzji Ministra Kultury, pana Bogdana Zdrojewskiego. Chcemy nie tylko powrotu Zbigniewa Rybczyńskiego na stanowisko, ale także dobrania takiej kadry administracyjnej, wraz z dyrektorem naczelnym, która będzie w pełni zaangażowana w projekt i jego rozwój. Mamy nadzieję, że będziemy się tym cieszyć nie tylko my: artyści, filmowcy, wrocławianie… ale, że cała Polska będzie z tego dumna – ponieważ drugiego takiego ośrodka nie ma nigdzie na świecie.
Dlaczego Minister Zdrojewski pozbawia Polskę nadziei na rozwój kinematografii, technologii, a co za tym idzie także na rozwój ekonomiczny?