~ Andrzej jest kimś więcej niż operatorem, szuka najlepszych rozwiązań, mając na względzie nie tylko zdjęcia, ale całość filmu – powiedział Sylwester Chęciński.
Na zadane pytanie: Jaki moment, jaki okres w swojej twórczości uważa Pan za szczególnie ważny? Andrzej Ramlau odpowiada:
Najważniejszy był moment, gdy dałem się namówić Bogdanowi Dziworskiemu na kontakt ze studentami – i zdecydowałem się na pracę w szkole w Katowicach, a potem w Warszawie. Z zajęć
ze studentami mam chyba największą frajdę w życiu. Jest to oczywiście sprzężone z 50-latami moich doświadczeń na planach filmowych, ale rzeczywiście daje mi ogromną satysfakcję, może nawet największą w całym moim dorobku… Zwłaszcza że studenci, z którymi miałem przyjemność pracować, odnoszą niewątpliwe sukcesy. Cała wielka grupa operatorów po szkole Katowickiej to w tej chwili czołówka polskich operatorów. Wzruszyło mnie, gdy się dowiedziałem, że to właśnie Ci młodzi ludzie byli inicjatorami przyznania mi nagrody. Wynika z tego, że nasza pięcioletnia współpraca nie była dla nich tylko koszmarem i ciężkim okresem, ale też pewną przyjemnością. Zresztą, większość z nich jest ze mną w bardzo przyjacielskich stosunkach.